MAKIJAŻ - GOLDEN ROSE SEXY BLACK MASCARA
Cześć 👋❤️
Jak w każdy poniedziałek witam się z Wami ja, Domi, i jak co tydzień mam dla Was recenzję makijażową. Tym razem zajmiemy się maskarą Sexy Black marki Golden Rose, w której posiadanie weszłam całkiem przypadkiem, bo dostałam ją w świątecznym losowaniu podczas zakupów w tymże sklepie. Od razu zauroczyło mnie jej opakowanie... Sami spójrzcie, jest po prostu przeurocze, a jednocześnie mega kobiece. 👯
Przygodę z tym produktem rozpoczęłam z wiedzą, którą pozyskałam po przeczytaniu tekstów zamieszczonych na opakowaniu. Producent obiecuje ekstremalne pogrubienie i wydłużenie rzęs, ponadto włoski mają być uniesione, rozdzielone i nabrać perfekcyjnego kształtu dzięki nietypowemu kształtowi szczoteczki. Grudki i sklejanie się rzęs? Nie tym razem! Formuła tuszu i jego pigmentacja ma zapewnić nam głęboki kolor, a w efekcie powinnyśmy otrzymać maksymalnie pogrubione, wydłużone i uniesione rzęsy oraz otwarte spojrzenie, które sprawi, że oczy nabiorą blasku i stylu. Czy tak faktycznie jest? Przekonajmy się.
Co za tym idzie, wraz ze zmianą formuły zmieniło się jego utrzymywanie na rzęsach. Przy pierwszych użyciach byłam nawet zadowolona - włoski były rozdzielone, wydłużone i ładnie podkreślone. Nie widziałam efektu pogrubienia, rzęsy były naprawdę strasznie cienkie, ale mimo to i tak efekt końcowy prezentował się całkiem dobrze. Po zmianie konsystencji tusz zaczął sklejać rzęsy, pojawiły się nieestetyczne grudki, a żeby tego było mało - strasznie się kruszył i osypywał. Jeśli ktoś lubi pandy, nadaje się on jak najbardziej, ja jednak odpadam. 🐼😂
Nie używałam tego tuszu już więcej, zraziłam się jego zmianą i odłożyłam do szuflady (przez ładne opakowanie szkoda było mi go wyrzucić haha).
Zalety:
Jak w każdy poniedziałek witam się z Wami ja, Domi, i jak co tydzień mam dla Was recenzję makijażową. Tym razem zajmiemy się maskarą Sexy Black marki Golden Rose, w której posiadanie weszłam całkiem przypadkiem, bo dostałam ją w świątecznym losowaniu podczas zakupów w tymże sklepie. Od razu zauroczyło mnie jej opakowanie... Sami spójrzcie, jest po prostu przeurocze, a jednocześnie mega kobiece. 👯
źródło: Dominika Lasoń |
źródło: Dominika Lasoń |
Cena
Na wstępie dodam jeszcze, że tusz kosztuje 21,90 zł. Można zakupić go tylko w punktach Golden Rose, więc może pojawić się problem jeśli chodzi o dostępność.Trwałość
Tusz nie jest wodoodporny co jest plusem podczas demakijażu, bo sprawia nam mniej trudności jego usunięcie, natomiast podczas użytkowania jest sporym minusem. Wolę tusze odporne na wodę, gdyż mam pewność, że gdy nałożę takowy to wytrzyma przynajmniej cały dzień lub chociaż jego większość. Ten lekko rozmazał się już wtedy gdy spryskałam twarz fixerem. 🙃Aplikacja
Po otwarciu opakowania naszym oczom ukazuje się szczoteczka o nietypowym dla tuszów do rzęs kształcie. Jej podstawa jest cieniutka, ale posiada też szersze zaokrąglenie na końcu. Ma to pomóc w rozdzieleniu rzęs, dzięki czemu unikniemy sklejenia ich. Moim zdaniem nie ma to większego zastosowania, bo inne maskary ze zwykłymi szczoteczkami dają podobny efekt. To szersze zakończenie jest w pewnym sensie niepraktyczne, a nawet lekko przeszkadza i utrudnia nakładanie produktu. Podczas malowania rzęs istnieje duże prawdopodobieństwo, że odbijemy tusz na skórze. Poza tym ciężko było mi dotrzeć do kącików oczu, aby pomalować wszystkie rzęsy. Osoby z małymi oczami będą miały najprawdopodobniej jeszcze trudniej, więc uważam tę szczoteczkę za minus produktu.źródło: Dominika Lasoń |
Konsystencja i użytkowanie
Konsystencja produktu jest naprawdę niezła, nie jest lejąca ani strasznie gęsta. Ale tylko przez pierwszy tydzień. Dosłownie, z zegarkiem na ręku mogę powiedzieć, że równy tydzień po otwarciu opakowania formuła całkiem się zmieniła, zrobiła się gęstsza, a w niej pojawiły się grudki.Co za tym idzie, wraz ze zmianą formuły zmieniło się jego utrzymywanie na rzęsach. Przy pierwszych użyciach byłam nawet zadowolona - włoski były rozdzielone, wydłużone i ładnie podkreślone. Nie widziałam efektu pogrubienia, rzęsy były naprawdę strasznie cienkie, ale mimo to i tak efekt końcowy prezentował się całkiem dobrze. Po zmianie konsystencji tusz zaczął sklejać rzęsy, pojawiły się nieestetyczne grudki, a żeby tego było mało - strasznie się kruszył i osypywał. Jeśli ktoś lubi pandy, nadaje się on jak najbardziej, ja jednak odpadam. 🐼😂
Nie używałam tego tuszu już więcej, zraziłam się jego zmianą i odłożyłam do szuflady (przez ładne opakowanie szkoda było mi go wyrzucić haha).
Podsumujmy więc moją przygodę...
Zalety:
- wyjątkowo ładne opakowanie
- wydłużenie rzęs (1. tydzień)
Wady:
- cena (w tym przedziale cenowym można kupić dużo lepsze tusze)
- niepraktyczna szczoteczka - trudna aplikacja
- rozmazuje się
- zmienia konsystencję
- skleja rzęsy, grudki
- kruszy się i osypuje
Jak widać, oprócz ładnego opakowania raczej nic nie spowoduje, że go jeszcze ponownie użyję. Mimo, że producent obiecał same zalety, ja nie jestem zadowolona. Mój werdykt to:
Werdykt: #KIT ❌
Na dzisiaj to wszystko. Koniecznie dajcie nam znać czy miałyście ten tusz i jak Wam się spisał.
Przy okazji chciałabym życzyć Wam ciepłych, spokojnych i przede wszystkim zdrowych Świąt Wielkanocnych ode mnie i od Moni. Mamy nadzieję, że macie ważne dla siebie osoby obok i spędzacie ten czas razem, chociaż wiemy, że wiele osób nie ma takiej możliwości. Życzymy smacznego jajeczka i wszystkiego dobrego dla Was. Mimo, że czasy są niewesołe, sprawmy by te Święta były radosne - dla nas i dla naszych bliskich. Ściskamy mocno! 🐣❤️
Do usłyszenia,
Domi
Komentarze
Prześlij komentarz